Pojechałem do Kaczuszki pociągiem z Wrocławia i byłem w Łodzi koło 22 bo pociąg się spóźnił.
Kasiorek na mnie oczywiście czekał i nie bał się rozwścieczonych dresów po derbach Łodzi w piłce nożnej
W sobotę poszliśmy na kręgle i Kaczorek wygrał 1 punktem bo jakieś dziwne zasady zostały wprowadzone i mieliśmy iść do kina ale na szczęście nic nie było
Później spędziliśmy trochę czasu przymierzając różne ciuszki i szwędając się po sklepach. Na obiad poszliśmy do Sphinxa czy jak to się piszę i pożarliśmy 2 duże shaormy do końca dnia i na śniadanie nic nie musieliśmy jeść
W niedzielę rano poszedłem z Kasiorkiem do cerwki (nic nie rozumiałem i prawie umarłem z bólu pleców ale i tak mi się podobało )
Na obiad zamówiliśmy pizzę w ciekawej konfiguracji i też mój żołądek nie domagał się później kolacji
Do Wrocławia wróciłem pociągiem o 17:34 i było mi smutno, że muszę już jechać i zacząć się uczyć
ale za tydzień widzimy się znowu
Offline